Izabela Kisielewska i Joanna Lenart to bardzo pogodne i niezwykle utalentowane projektantki z Makowa Podhalańskiego. Cała Polska usłyszała o nich przy okazji konkursu architektonicznego na projekt wnętrza „BARGEWORK – BIURO NA WODZIE”, w którym zdobyły główną nagrodę. Panie wykazały się ogromną kreatywnością i zmysłem estetycznym, co doceniła kapituła konkursowa. Nadszedł czas, aby uchylić rąbka tajemnicy zamysłu twórczego autorek zwycięskiej aranżacji przestrzeni wewnętrznej pierwszego w Polsce biurowca na wodzie.
Dlaczego postanowiły Panie wziąć udział w konkursie „BARGEWORK – BIURO NA WODZIE”?
Joanna Lenart: Przede wszystkim spodobała nam się sama idea konkursu – stworzenia pływającego biura – to pomysł innowacyjny i oryginalny. Naszym zdaniem taki właśnie obiekt jest ludziom potrzebny w dzisiejszych czasach. Wierzymy ponadto, że ta inicjatywa może zmienić całkowicie sposób myślenia o architekturze, o planowaniu przestrzennym czy sposobie kreowania najbliższej nam przestrzeni. Dlatego cieszymy się bardzo, że możemy uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. To było świetne doświadczenie – wciągnęłyśmy się w ten temat. Udział i wygrana w tym konkursie jest dla nas na pewno dużym krokiem naprzód. To dobry start w świat wielkiej architektury.
Dlaczego wystąpiły Panie w zespole?
Izabela Kisielewska: Zdecydowałyśmy się wystąpić jako zespół, gdyż wspaniale nam się ze sobą współpracuje. Dobrze się znamy, rozumiemy, uzupełniamy a ponadtomamy wspólne zainteresowania dotyczące projektowania i architektury.
Joanna Lenart: Jako zespół połączyła nas pasja do architektury. Natomiast prywatnie znamy się od dzieciństwa, przyjaźnimy się od lat a nawet jesteśmy sąsiadkami.
Co uważacie Panie za siłę tego zespołu?
Izabela Kisielewska: Ostatnio zaczęłyśmy o sobie mówić, że stanowimy taki zgrany zespół: inżynier – artysta. Mamy troszkę inne spojrzenia na proces projektowania, gdyż obrałyśmy różne ścieżki kształcenia. Moje podejście jest bardziej inżynierskie, gdyż studiowałam architekturę na Politechnice Krakowskiej.
Joanna Lenart: Natomiast moja perspektywa jest bardziej artystyczna, gdyż ukończyłam architekturę wnętrz na Akademii Sztuk Pięknychw Krakowie. Właśnie te różnice w naszym myśleniu o projektowaniu, które okazują się niejednokrotnie komplementarne, uważamy za naszą siłę, mocną stronę naszego zespołu.
Jak wyglądał cały proces projektowy?
Izabela Kisielewska: Proces projektowy trwał około 2 miesięcy. Przez ten czas kilkukrotnie spotykałyśmy się oraz poszukiwałyśmy inspiracji indywidualnie. Ten projekt żył, ewoluował. Finalna koncepcja wykreowała się po około półtora miesiąca. Potem był już tylko okres na dopieszczanie projektu: szukanie materiałów, mebli do wnętrza, projektowanie hamaku. To dopieszczanie wraz ze zrobieniem wizualizacji zajęło nam zaledwie kilka dni.
Co byłodla Pań inspiracją do stworzenia projektu wnętrza pierwszego w Polsce biura na wodzie?
Joanna Lenart: Inspiracją była dla nas przede wszystkim natura, a szczególnie cztery pory roku. Każda strefa funkcjonalna przestrzeni wewnętrznej biura jest skojarzona z konkretną porą roku. Część konferencyjna to zima. Ze wszystkim pomieszczeń to ona właśnie ma najchłodniejszą tonację. W strefie sanitarnej zawarłyśmy z kolei odwołania do jesieni. Dlatego łazienka jest taka kolorowa i rozedrgana niczym jesienne liście. W sektorze biurowym panuje zaś wiosna, chociażby ze względu na wszechobecną zieleń. A część restauracyjna, przeznaczona relaksowi, skojarzona została natomiast z latem. Tam jest najwięcej światła, odcieni czerwieni i błękitu, które pojawiają się na przykład w zbożowych polanach pełnych maków, bławatków. Lampy swym kształtem przywodzą na myśl również charakterystyczne czerwone polne kwiaty.
Jakie rozwiązania zastosowały Panie w projekcie i dlaczego?
Izabela Kisielewska: Nastawiałyśmy się na zastosowanie naturalnych tworzyw. Myślałyśmy o wykorzystaniu materiałów z recyclingu. Chciałybyśmy wprowadzić jak najwięcej zieleni do wnętrza. Stąd też ta drewniana ściana porośnięta roślinnością. Bardzo dobrym pomysłem koncepcyjnym byłoby również wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii i pozyskiwanie na przykład wody opadowej do wykorzystania w celach sanitarnych albo nawadniania roślinności.
Co czuły Panie w momencie ogłaszania wyników?
Joanna Lenart: Nie spodziewałyśmy się wygranej. Nawet już po ogłoszeniu wyników nie dowierzałyśmy, że to nasz projekt został wybrany i doceniony przez jury. To było niesamowite uczucie. Byłyśmy naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczone i to nasze niedowierzanie cały czas się przeplatało z radością. To był szok dla nas.
Izabela Kisielewska: Pozytywny szok.
Jak zaczęła się Pań przygoda z projektowaniem wnętrz?
Joanna Lenart: Od dziecka wykazywałyśmy zainteresowanie sztuką oraz uzdolnienia artystyczne. Rysowanie, projektowanie, tworzenie było zawsze naszą pasją.
Izabela Kisielewska: Wybrałam architekturę, gdyż wykazywałam przede wszystkim zdolności techniczne i inżynierskie, zaś Joanna była typowo artystycznym umysłem, takim nieco szalonym, stąd architektura wnętrz. Każda z nas zaczynała od drobnych projektów studenckich. Przymierzałyśmy się jednak do takiej konkretnej współpracy ze sobą właśnie.
Joanna Lenart: Ten konkurs jest takim naszym wspólnym początkiem, kamieniem milowym. Pierwszy raz wystąpiłyśmy wspólnie i jak widać to zaprocentowało.
Jak określiłyby Panie swój styl w projektowaniu?
Joanna Lenart: Naszego stylu nie potrafimy tak jednoznacznie określić i nie chcemy dopasowywać go do żadnej konkretnej definicji, aby nie zaszufladkować się wyłącznie w jednej estetyce. Naszym hasłem przewodnim jest równowaga przeciwieństw – zaprezentowałyśmy to również w naszym projekcie wnętrza w konkursie „BARGEWORK – BIURO NA WODZIE”. Uzyskujemy ten efekt poprzez zestawienia ze sobą różnych materiałów, kontrastowych kolorów, wyszukanych kształtów, ażurowości i mocnych form. Wykorzystując tak różnorodne środki wyrazu dążyłyśmy jednocześnie do uzyskania równowagi i harmonii w całej aranżacji. Zestawiałyśmy zatem tak kontrastowe elementy wyposażenia, żeby idealnie ze sobą współgrały.
Izabela Kisielewska: Ponadto zawsze chcemy, aby nasze projekty były oryginalne, nie lubimy powielać schematów. Angażujemy się w każdy projekt całym sercem, zawsze staramy się tchnąć w niego życie i zostawiać w nim cząstkę siebie.
Czy mają Panie jakiegoś mentora architektonicznego?
Izabela Kisielewska: Cenimy bardzo japońskich i chińskich architektów ze względu na uszanowanie w ich projektach kontekstu kulturowego oraz miejsca, a także za odniesienia do natury, stosowanie naturalnych materiałów. Niedawno bardzo spodobała nam się twórczość chińskiego architekta Wang Shu, laureata Nagrody Pritzkera sprzed 3 lat. Jury konkursowe doceniło go przede wszystkim za jego poszanowanie do tradycji, historii oraz kontekstu miejsca. Umiejętnie łączy on w swoich projektach nowoczesne spojrzenie na sztukę architektoniczną oraz przywiązanie do tradycyjnej chińskiej architektury. Jest mu bliska ekologia, wykorzystuje m.in. naturalne tworzywa, zazwyczaj pozyskiwane w miejscu, gdzie aktualnie projektuje. Na przykład w swoim projekcie muzeum historycznego w Ningbo wykorzystał około 20 różnych materiałów budowlanych pozyskanych z rozebranych niszczejących budynków. Znajdowała się wśród nich chociażby cegła sprzed 1500 lat. Natomiast w innym projekcie ASP w Hangzhou, wykorzystywał dachówki z rozebranych domów.
Joanna Lenart: Interesujące z punktu widzenia architekta jest również zagęszczenie przestrzeni, które pojawia się na przykład u Kengo Kumy, japońskiego architekta. Uzyskuje ten efekt m.in. dzięki ażurowości, dodającej lekkości jego projektom. Widoczne są u niego również liczne nawiązania do natury. Inspiruje dla nas są jego proste formy, harmonia czy gra świateł.
Co planują Panie w przyszłości?
Izabela Kisielewska: Dalej się kształcić i podążać ścieżką architektury i projektowania.
Joanna Lenart: To nam się podoba i czujemy, że to jest właściwa droga, którą powinnyśmy obrać. Mamy sporo pomysłów, które chciałybyśmy wcielić w życie i pokazać innym. Przede wszystkim chcemy dążyć do realizacji swoich marzeń związanych z projektowaniem i w przyszłości otworzyć własną pracownię projektową.
Czego Paniom życzę.
Dziękujemy.
Dziękuję za rozmowę.