Firma Tensor Consulting jest obecna na polskim rynku technologii malowania farbami proszkowymi od czasu zmian gospodarczych początku lat 90. XX wieku. Firmę założył i prowadzi Andrzej Jelonek, który z technologiami nakładania powłok jest związany zawodowo ponad 30 lat.
– IRM: Andrzej, jak to się zaczęła Twoja „przygoda” z malowaniem aluminium? Co zdecydowało, że się nią zainteresowałeś tak mocno, że działasz w tym obszarze
do dzisiaj?
– AJ: Po skończonych studiach na Politechnice Warszawskiej nie bardzo chciałem pracować w wielkich zakładach typu „URSUS”, czy „NOWOTKO”, gdzie człowiek był całkowicie anonimowy, a rolę przewodnią trzymała mocno w rękach klasa robotnicza. Kontynuując rodzinną tradycję udało mi się rozpocząć zdobywanie zawodowych doświadczeń w Instytucie Mechaniki Precyzyjnej. Trafiłem do pracowni zajmującej się urządzeniami do nakładania powłok malarskich. I tak się stało,… że nie zmieniłem tej specjalizacji do dzisiaj.
– IRM: Czy to wtedy postanowiłeś pracować już tylko na własny rachunek?
– AJ: Koniec lat 80. XX wieku był bardzo ciekawy. Z jednej strony padająca gospodarka planowa i coraz większa inflacja, a z drugiej niezwykły optymizm po pierwszych wygranych wyborach parlamentarnych. Nagle wszystko, co nie było zabronione, było dozwolone. Sprzedawcy z łóżek polowych w krótkim czasie stawali się biznesmenami, a mój Instytut zaczął dostawać pierwszej czkawki. Trudna nauka kapitalizmu dla wielu przedsiębiorstw była bolesna. Problemem było zdobycie towaru, a sprzedaż nigdy nie była tak łatwa. Czując, że przyszedł także i mój czas, z corocznego wydania JOT Oberflachen Technik wypisałem adresy europejskich firm produkujących sprzęt do malowania proszkowego, napisałem krótkie CV i list motywacyjny. Wybrałem chyba 16 firm, wysłałem do nich zaczepne listy i czekałem, co się wydarzy. Jakie to wtedy było łatwe! Po dwóch miesiącach sprzedawałem urządzenia do malowania, a po następnym roku farby proszkowe. Kto wtedy do tego pociągu nie wsiadł żałuje do dzisiaj.
– IRM: Rzeczywiście, w tamtych latach było łatwo rozpocząć i rozwinąć swoją działalność. Czasy jednak lubią się zmieniać. Dzisiaj już nie jest tak prosto i łatwo. Czym różni się Tensor Consulting sprzed 20 lat od dzisiejszego?
– AJ: Przede wszystkim wydajnością pracy. Trzeba pamiętać, że pierwszy magazyn i skład celny prowadzone były bez użycia komputerów, za pomocą papierowych kart magazynowych. Odprawy celne można było robić raz w tygodniu. Skład celny był w Kutnie, bo w stolicy kolejki do urzędów były znacznie dłuższe, a procedury i tak były skomplikowane. W kontaktach zagranicznych królował telex, faxy były nowością, internet do Polski jeszcze nie dotarł. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, wydaje się, że tamten świat nie był naszym udziałem. Tak szybko wymieniamy dzisiaj informacje, komunikujemy się codziennie z kilkudziesięcioma firmami. Praca dzisiaj wykonywana przez jedną osobę, kiedyś wymagała dwóch lub trzech osób.
– IRM: Rozwijając firmę musiałeś dostosowywać się do wymagań i potrzeb rynku. Jak przez lata wyglądały relacje Tensor Consulting z partnerami handlowymi?
– AJ: Od ponad dwudziestu lat, głównym nurtem aktywności Tensor Consulting jest dystrybucja w Polsce farb proszkowych austriackiej firmy TIGER Coatings. Jak pewnie wielu uczestnikom rynku budowlanego w Polsce wiadomo, firma ta jest światowym liderem w produkcji proszkowych powłok architektonicznych o bardzo szerokiej palecie specjalnych efektów wizualnych. Mam niekłamaną satysfakcję, że sposób w jaki postrzegane są wyroby tej firmy przez polskich klientów, jest także moim udziałem. To nie jest cała prawda, że dobry produkt broni się sam. Moim zdaniem dobry produkt potrzebuje szczególnej oprawy i dlatego od wielu lat staramy się w firmie wszystkim naszym klientom zapewnić możliwie najlepsze wsparcie techniczne. Bardzo zależy nam, żeby każdy klient współpracując z nami czuł się komfortowo, bo w przypadku pojawienia się problemów podejmujemy wyzwanie i pomagamy szybko i skutecznie. Tak długa współpraca na niezmieniających się zasadach jest niewątpliwie dość wyjątkowym przypadkiem. Dlatego też plus dla TIGER Coatings za przewidywalność i docenianie efektów naszej pracy. Początek naszej działalności wiązał się z wyposażaniem malarni w sprzęt aplikacyjny. Przez lata zmieniali się nasi kontrahenci, zbieraliśmy doświadczenia. Traktuję tę aktywność jak coś, co pozwala być na bieżąco z wprowadzanymi nowinkami, wyrobić sobie własne zdanie o ich wartości i przy okazji przynieść dodatkowy dochód dla firmy.
– IRM: Andrzej, mając tak długie doświadczenie w kreowaniu wiedzy o prawidłowym malowaniu powłok aluminiowych, stałeś się ekspertem w tej materii. Ciekawa jestem, jakie są Twoje spostrzeżenia na temat zmieniania się świadomości rynku o powłokach ochronnych?
– AJ: Działalność doradcza była zawsze dla mnie bardzo istotna. Pewnie to efekt dekady pracy w Instytucie naukowym i potrzeby komunikowania się z ludźmi z branży na poziomie realnych problemów technicznych, a nie czysto marketingowych zabiegów handlowych. Zawsze wierzyłem, że prawdziwa wolność, to wolność wyboru, a tej wolności nie ma bez zrozumienia, czy i dlaczego nasz wybór jest optymalny. Obserwując jak duży jest głód wiedzy o technologii malowania proszkowego postanowiłem coś z tym zrobić, oczywiście w ramach moich skromnych możliwości. W latach 90. zorganizowałem dwa sympozja na temat malowania proszkowego zapraszając firmy z branży, także konkurencję. Niestety, formuły spotkań nie dało się dłużej kontynuować. Ja oczekiwałem rzetelnych informacji technicznych, prelegenci coraz chętniej wygłaszali prezentacje marketingowe. Żeby jednak dotrzeć do osób zainteresowanych postanowiłem pisać i publikować artykuły o technologii malowania proszkowego. O wszystkich jej aspektach. Do dzisiaj zebrało się ponad czterdzieści tekstów, w większości dostępnych nieodpłatnie dla wszystkich zainteresowanych na stronie www.tensor.com.pl
– IRM: Ważnym etapem w Twoim życiu zawodowym stało się Stowarzyszenie Wykonawców Obróbki Profili Aluminiowych QUALIPOL, którego od kilku lat jesteś Prezesem. Jak godzisz te dwa absorbujące czas i energię zajęcia?
– AJ: QUALIPOL to dłuższa historia. W połowie roku 2000 usłyszałem, że organizuje się Stowarzyszenie, które będzie reprezentowało system jakości QUALICOAT w Polsce. Oczywiście wiedziałem, że uporządkowanie rynku powłok dla budownictwa to sprawa niezwykle istotna. Po informacji, kto tam aplikuje, pomyślałem o konieczności „patrzenia na ręce” konkurencji i tak to się dla mnie zaczęło. Pomysł, organizacja rejestracji i pierwsze pięć lat działania QUALIPOL, to czas owocnej pracy Pani Prezes Agnieszki Wojsa-Cosentino, prowadzącej ówcześnie firmę METRA POLAND. W tym czasie Stowarzyszenie mocno stanęło na nogach i zostało zauważone przez rynek. Następne lata do dzisiaj, to moja misja na stanowisku Prezesa, polegająca na kontynuacji pracy w uprzednio wytyczonym kierunku. Okazało się, że po dwunastu latach działalności Stowarzyszenia na polskim rynku 17 malarni posiada licencje QUALICOAT i 6 anodowni posiada licencje QUALANOD. Wprowadzono do Polski znak jakości QUALIDECO obejmujący zdobienie aluminium efektami drewnopodobnymi i system przygotowania powierzchni SEASIDE zapewniający długotrwałe zabezpieczenie aluminium w warunkach nadmorskich. Praktycznie nie ma w Polsce obecnie przetargu na wykonanie fasady budynku opartej na konstrukcji aluminiowej, w którrym nie wpisano by, jako obowiązującego wymagania, aby powłoka była wykonana zgodnie ze standardami jakości QUALICOAT czy QUALANOD. W materiałach ZUAT publikowanych przez Instytut Techniki Budowlanej dla firm ubiegających się o aprobaty techniczne na wyroby, wpisano jako rekomendację standard jakości QUALICOAT. Niewątpliwy sukces. Tym bardziej, że jest to sukces porządkujący rynek i wymuszający komunikację na poziomie technicznym. Wiadomo, jakie są minimalne wymagania pozwalające na użytkowanie powłok na elementach aluminiowych stosowanych w architekturze i ta informacja jest szeroko propagowana i wykorzystywana.
– IRM: Jak nasze Stowarzyszenie jest postrzegane w Europie?
– AJ: Dobrze widać zmiany w stosunku do nas po tym jak postrzegany jest na przestrzeni ostatnich lat polski rynek aluminiowy. Na spotkaniach Komisji Technicznej i Zarządu QUALICOAT w nieformalnych rozmowach wszyscy coraz bardziej nam zazdroszczą przewidywalności. Dziesięć lat temu patrzono na nas nieufnie, teraz jesteśmy istotnym ogniwem wspólnego rynku. Polskie firmy ciężko wypracowały swoją pozycję na rynku krajowym i coraz częściej są angażowane w poważne kontrakty międzynarodowe. Ominęła nas fala recesji przetaczająca się w ostatnich latach przez Europę. Większość z nas narzeka, ale pamiętajmy, że problemy naszych firm z branży są postrzegane przez Hiszpanów, czy Portugalczyków, jako lekkie potknięcia w prostej drodze do sukcesu z którego powinniśmy być dumni.
– IRM: Żyjemy w świecie, w którym wszyscy są w jakiś sposób od siebie zależni i ze sobą powiązani. W efekcie stale zmieniają i przenikają się priorytety i kryteria. Jak widzisz dzisiaj wpływ globalizacji na rynek malowania proszkowego?
– AJ: Globalizacji nie lubię i wiem dlaczego. Jej wpływ na wiele dziedzin naszego życia jest negatywny. Jeszcze dziesięć lat temu chcąc porozmawiać o ofercie farb czy sprzętu do malowania spotykałem się u klienta najczęściej z technologiem, czyli kimś kto na co dzień miał do czynienia z tym co kupił. Teraz najczęściej rozmawiam z działem logistyki, w którym jedna osoba zamawia wiele różnych materiałów czy surowców dla technologii, o których w wielu wypadkach nie ma pojęcia. Rozmawiam z ludźmi, którzy są premiowani za cięcie kosztów bez konsekwencji podejmowanych decyzji. Bez powiązania rzeczywistego kosztu z przydatnością w procesie produkcji. Brak dzisiaj w wielu zakładach bezpośredniego połączenia odpowiedzialności logistyki za to jak zakupione materiały i surowce sprawdzają się w produkcji. Pewnie kiedyś wszystko wróci do logicznych współzależności, ale teraz bywa nieciekawie. W rezultacie zamiast planowych oszczędności, tak działający system generuje straty w postaci obniżenia jakości produktu finalnego, ale to już problem dla kogo innego. Dla logistyki ma być tanio i już.
– IRM: Powiedziałeś, że inni nam zazdroszczą ominięcia czy niewpuszczenia kryzysu do Polski. Jak oceniasz obecną sytuację na rynku?
– AJ: Pytasz, czy wychodzimy z kryzysu? Patrząc na to ile potrzeba farby, żeby pomalować produkowane wyroby, to chyba kryzys mamy za sobą. Nauczyliśmy się narzekać i stąd pewnie zauważalne spowolnienie gospodarcze w Polsce nazwaliśmy kryzysem. Miałem okazję kilka tygodni temu porozmawiać przy wspólnym stole w niezobowiązującej atmosferze z osobami z naszej branży reprezentującymi wiele krajów Europy. Prawdziwe problemy gospodarcze mieli w ostatnich latach i mają nadal Grecy, Portugalczycy, czy Hiszpanie. Trudno nam sobie wyobrazić, jak to wygląda z punktu widzenia obywateli tych krajów. Drastycznie cięte świadczenia socjalne, obniżki pensji dla tych, którzy jeszcze pracują, zwolnienia grupowe, itd. My obserwujemy tę sytuację okiem najedzonego i nic dziwnego, że głodnego trudno nam zrozumieć. Polska gospodarka będzie się rozwijać, bo ludzie w Polsce są gotowi ciężko pracować. Nie trzeba im tylko w tej pracy przeszkadzać.
– IRM: Jak widzisz aktywność Twojej firmy TENSOR CONSULTING obecnie i w najbliższym czasie?
– AJ: Cały czas widzę jak wiele jest do zrobienia. Trudno w to uwierzyć, ale wykonywanie powłok ochronnych w Polsce jest nadal pomijane w procesie edukacji. Politechniki kończą inżynierowie projektujący wyroby zapominając, że powinny być pomalowane. Architekci zajmują się wyborem koloru fasady budynku, często zapominając jak ta fasada powinna być skutecznie ochroniona przed wieloletnim działaniem warunków atmosferycznych. Dlatego oprócz dotychczasowej działalności będę rozwijał aktywność mojej firmy w kierunku szkoleń i doradztwa dla wszystkich, dla których informacja techniczna jest wartością bardziej istotną od marketingowych obietnic. Na dodatek jestem przekonany, że przychodzi bardzo dobry czas na tego typu usługi. Z każdym rokiem przybywa na rynku pracy młodych ludzi, którzy potrzebują rzetelnej informacji. Internet jest kopalnią wiedzy, ale nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na wiele pytań. Może i dobrze, bo inaczej – co by nam zostało do zrobienia?
– IRM: Życzę Ci wobec tego mnóstwa pracy!